[Eren]

Znów ją pocałowałem.

[Tiffany]

Zarumieniłam się.
-Jak mnie złapiesz to mnie pocałuj-powiedziałam ze śmiechem. Zaminiłam się w motylka. Odleciałam kawałek. Zamieniłam się w siebie stojąc na wodzie.

[Eren]

Zaśmiałem się...wciąż zarumieniony chciałem podbiec do Tiffany...ale zapomniałem,że nie umiem chodzić po wodzie,więc wpadłem do niej...zanurkowałem i zacząłem płynąć do dziewczyny...

[Tiffany]

-Tak łatwo Ci nie pójdzie- zaśmiałam się. Weszłam wyżej po schodkach z powietrza. Każdy schodek się za mną rozpływał a ja se usiadłam na "półeczce z powietrza" około 5 m. nad ziemia.

[Eren]

Zacząłem wyskakiwać z wody,ale nie mogłem dosięgnąć dziewczyny...ugryzłem się do krwi i zmieniłem się w ogromnego tytana...Uśmiechnąłem się i delikatnie wziąłem dziewczynę rękę...

[Tiffany]

-A myślałam ,że już nie sięgniesz-zażartowałam

[Eren]

Nagle z karku tytana wyszedłem "normalny" ja...ledwo żyjąc wszedłem na ramię i uśmiechnąłem się do Tiffany...zaraz po tym upadłem,ciężko dysząc,a ciało tytana zaczęło szybko parować.

[Tiffany]

-Eren? Wszystko dobrze?-spytałam

[Eren]

Dysząc,otworzyłem oczy i lekko się podniosłem...
-To nic...zawsze jest mi słabo po wyjściu z tego ciała...lepiej stąd zejdźmy,bo zaraz zacznie się kruszyć...a potem zniknie.

[Tiffany]

-Ok-powiedziałam

[Eren]

Wciąż dysząc,przewróciłem się na plecy...zmęczony nie dałbym rady zejść,więc po prostu rzuciłem się do wody.

[Tiffany]

-Mogłeś powiedzieć łatwiej było by Ci zlecieć na chmurze- powiedziałam właśnie to robiąc

[Eren]

Nie wypływałem na powierzchnię...musiałem się schłodzić.Ciało tytana jest strasznie gorące...

[Tiffany]

Zleciałam i usiadłam na ławeczce z kamieni.

[Eren]

Kiedy zacząłem się dusić,wypłynąłem na powierzchnię.Podpłynąłem do Tiffany...